-„Cholera
jasna, co to jest?”
Przemknęło
jej w myślach. W błyskawicznym tempie pozbierała rozrzucone materiały i z
teczką przyciśniętą do piersi, wymknęła się z gabinetu i popędziła do swojego
pokoju na piętrze. Rozłożywszy starannie wszystkie materiały na łóżku, które
znajdowało się w centrum pomieszczenia, zaczęła czytać na głos.
-…w wyniku
potwierdzenia zgodności DNA poszukiwanej z DNA krwi znalezionej na miejscu
badaniami laboratoryjnymi , istnieje przypuszczenie popełnienia morderstwa.
Dokończyła.
-
Morderstwa?!
Krzyknęła
nieostrożnie, po czym przysłoniła usta ręką, w obawie, że ktoś mógł ją
usłyszeć.
Najchętniej
zadzwoniłaby teraz do Uwe, ale wiedziała, że na jaw wyjdą jej wszystkie
kłamstwa. Jej honor jej na to nie pozwolił. Żałowała tylko, że jej ojciec na
zajmuje się tą sprawą na własną rękę. Nienawidziła Lennarta, budził w niej
obrzydzenie, ale w towarzystwie ojca musiała grać. Nikt przecież nie wiedział,
że łączyło ich coś więcej, niż przelotna znajomość.
Uwe i
nieznajomy od kilku godzin dzielili się faktami, które w mniejszym lub większym
stopniu mogłyby pomóc w śledztwie.
- „W
sumie…jaki tam nieznajomy?”
Rozmyślał
Uwe.
-„ Kto by
pomyślał, że spotkamy się w innym miejscu, niż na boisku?”
Zmierzył
bruneta wzrokiem. Ten uśmiechnął się pod nosem, co było jedynym pozytywnym
akcentem dzisiejszego dnia.
- Pewnie
zastanawiasz się teraz nad osobliwością całej tej sytuacji?
W chwili
wypowiadania tych słów podniósł głowę i spotkał wzrok Gensheimera.
-
Zdecydowanie. Myślałem, że to koniec niespodzianek, a tu…Ty.
- Nie
powiem, też byłem zaskoczony, ale może to lepiej? Coś nas łączy. Mamy wspólny
przedmiot kultu. Okazało się, że
dzielimy nawet kobietę. Hmm…wiesz, co miałem na myśli.
-
Niekoniecznie, ale chętnie się dowiem, co powinienem mieć.
Uwe oparł
głowę na dłoni i z zainteresowaniem przyglądał się rozmówcy.
- Więc
Nicole nie wspominała…
Zamyślił
się mężczyzna.
- Cóż…nie
miała na to zbyt dużo czasu.
Gensheimer
pokręcił głową i wziął głęboki oddech.
- Może
trochę nie na miejscu, ale, jak pewnie przypuszczasz, byliśmy razem.
- Wtedy
też? Za pierwszym razem?
Mężczyzna
przytaknął.
- Mam do
siebie ogromne wyrzuty. Powinienem wiedzieć, co robić, jak ją znaleźć, jak
znaleźć tego sukinsyna.
Na chwilę
ukrył twarz w dłoniach.
- Wiesz,
jak ja się czuję? Wyparowuje osoba, którą dopiero co odzyskałem, znajduję krew
na dywanie, dostaję numer do obcego faceta, który potem okazuje się być…
Nie zdążył
dokończyć zdania, gdyż właśnie w tym momencie rozległ się donośny dzwonek do
drzwi. Przez chwilę żaden z nich się nie poruszył.
-Otworzysz?
Zapytał
Uwe.
Christine
siedziała oparta o ścianę, obejmując dłońmi kubek ze świeżo zaparzoną kawą i
beznamiętnie wpatrywała się w okno.
- Daj
spokój, zrobiłaś naprawdę wiele w tej sprawie.
Patrick przykucnął tuż przy kobiecie i oparł
podbródek o jej ramię.
- Wiele,
ale nie wszystko, co mogłabym zrobić.
Wypowiadając
te słowa, nie poruszyła się ani o milimetr.
- Co u
niego?
Odwróciła
się nagle, nie kryjąc łez w oczach.
- Nie
przychodzi na treningi. Jest przerażony i skołowany, ale udaje silnego, żeby
nikogo dodatkowo nie obarczać.
- Cały Uwe.
Zawsze zamknięty w sobie, zawsze dba tylko o innych, zapominając o sobie.
Christie
wtuliła głowę w ramię mężczyzny. Ten nie pozostał jej dłużny. Objął drobną
postać ramionami i złożył pocałunek na czubku głowy.
- Chyba się
do niego wybiorę. Pójdziesz ze mną?
Zapytał po
chwili.
- Musisz
iść na trening. Guðmundsson na pewno liczy na Twoją obecność, sam jest pewnie
roztrzęsiony. Ja odwiedzę Uwe.
- W takim
razie czas na mnie.
Ich uścisk
się rozluźnił. Patrick pochwycił zawsze gotową torbę ze strojem, a Christine,
oparłszy się o parapet kuchennego okna, odpaliła papierosa.
Przez okno
obserwowała Patricka ruszającego z podjazdu. Delikatnie strzepnęła popiół do popielniczki
i zaciągnęła się miętową esencją. W tym momencie usłyszała dzwonek telefonu.
Kiedy chwyciła go w ręce nie mogła uwierzyć własnym oczom. Na wyświetlaczu
pojawił się numer Nicole…
Jak zwykle to tajemnicze zakończenie, po którym zawsze przez jakiś czas rozmyślam co będzie dalej i nigdy nie mam pojęcia czego się spodziewać. Zawsze mnie zaskakujesz, zawsze jestem pod ogromnym wrażeniem Twojego talentu, zawsze chciałabym więcej. Piszesz świetnie, ale to pewnie wiesz, jestem normalnie Twoja fanką.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny, równie ciekawy rozdział.
Pozdrawiam.
z każdym zdaniem staje się to coraz bardziej wciągające i wciągające a tu bumm.. kończysz rozdział... strasznie mi się podoba.. Taka tajemnicza atmosfera.. O tak masz talent na miare pisania książek...Czekam na kolejny rozdział z przejęciem... :):)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Uwielbiam te tajemnicze zakończenia. Swego czasu też takie pisałam :].
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następny rozdział :**.
Zapraszam do mnie : )).
Całuski i uściski :** !
[SPAM]
OdpowiedzUsuńFannie Rich.Niby zwykła dziewczyna,a jednak nie.Jest dowodem na to,że pozory mylą.
Co się wiąże z wyjazdem z bajecznego Paryża?
Co się stanie Arianie?
Zapraszam na a-n-t-m-s.blogspot.com ;3
O Jezusie!
Twoje zakończenie...Brak słów.Po prostu je uwielbiam.Takie tajemnicze.Kocham to.Ciekawe czego Nicole chciała.;o
świetnie<333
OdpowiedzUsuńTo na pewno Nicole?