czwartek, 31 stycznia 2013

Surprise.

       Pierwsze promienie słońca wpadały do hali przez niewielkie okna, rozświetlając pogrążoną we śnie twarz Nicole. Złota poświata plątała się w jej włosach, rozlanych nierównomiernie na materacu i muskała skórę nagich ramion, zachęcając do pobudki.
Uwe przyglądał się całej scenie z odległości zaledwie kilkudziesięciu centymetrów, gładząc rozluźnioną rękę kobiety.
-Cholera!
Zaklął pod nosem, usłyszawszy otwierające się drzwi. Pod wpływem impulsu gwałtownie podniósł się z prowizorycznego łóżka i wciągnął  na siebie koszulkę, budząc przy tym kobietę. Na jakąkolwiek reakcję z jej strony zabrakło czasu, gdyż ciągu zaledwie kilku sekund do pomieszczenie wgramoliło się piętnastu wysokich i dobrze zbudowanych mężczyzn, przepełnionych energią i chęcią rozegrania prawdziwego meczu.  Na widok zaspanej pary wszyscy, jak jeden mąż, stanęli z szeroko rozpostartymi ustami, nie mogąc wykrztusić z siebie słowa.
-No dobra, panowie, koniec widowiska. Strój sam się nie założy.
Odważył się przerwać pewny siebie Patrick, puszczając w tym samym czasie oko do Nicole.
Kiedy cała grupka zniknęła z pola widzenia, brunet przykucnął na brzegu materaca.
-Pani psycholog trochę wczoraj pofolgowała.
Uśmiechnął się do niej sympatycznie.
-To wszystko przez was.
Łobuzersko wytknęła język.
-Ja bym raczej powiedział: ‘dzięki nim’.
Wtrącił Uwe, siadając za plecami kobiety i obejmując ją silnymi ramionami.
-Nie chcę psuć romantycznej atmosfery, ale zaraz zjawi się tu trener. Na waszym miejscu nie afiszowałbym się do tego stopnia.
Uwe pocałował Nicole w szyję, po czym zerwał się na równe nogi i pomógł jej wstać. Przy pomocy prowizorycznego parawanu, który odgrywał koc, ponownie założyła na siebie bordową sukienkę i w towarzystwie eskorty zaczęła podążać w stronę wyjścia. Sekundę przed naciśnięciem klamki Uwe przyparł ją do ściany i namiętnie pocałował.
-Za dwie godziny kończę trening, poczekasz na mnie w domu?
Zaproponował, wręczając klucze kobiecie. Skinęła tylko głową i zniknęła za potężnymi drzwiami.

........................................................................................................................................................................
 Dzisiaj krótko, gdyż przygotowuję coś specjalnego...do opowiadania wkradnie się wątek kryminalny. Co o tym sądzicie? Mam nadzieję, że się Wam spodoba. Obiecuję, że pojawi się jutro i będzie zadedykowany dwóm wspaniałym osobom ;). 

środa, 30 stycznia 2013

Rainy mood final part.

Jej twarz wykrzywił grymas bólu.
...

-Nicole!
Uwe natychmiast znalazł się przy jej boku.
-Poczekaj tu chwilę!
Krzyknął, po czym zniknął za jednymi z drzwi, które prowadziły do szatni.
-Raczej nie zamierzam się stąd ruszać.
Wycedziła przez ściśnięte zęby.
-No pięknie, niech mnie tu jeszcze zostawi na pastwę losu.
Ponownie odrzekła do samej siebie.
-Czy ktoś życzył sobie lodu?
Usłyszała głos, wydobywający się zza jej pleców.
-Przydałyby się jeszcze chusteczki na otarcie łez. Niezdarność znowu przezwyciężyła ambicje.
Podsumowała swój wyczyn sprzed kilku minut.
-Szło ci fantastycznie. Do momentu utraty kontaktu z rzeczywistością.
-Zdążyłam się przyzwyczaić.
Uwe kazał przytrzymać kobiecie woreczek z lodem, którym okładał stłuczone kolano, po czym ponownie rozpłynął się w powietrzu, w poszukiwaniu kolejnej niezbędnej rzeczy, która mogłaby przynieść Nicole ukojenie.
-A może po prostu byś tu ze mną posiedział? To byłoby całkiem budujące!
Krzyknęła w przestrzeń.
-Przybywam z odsieczą!
Uwe ciągnął za sobą sporych rozmiarów materac, w kolorze mdłego granatu, a przez ramię przerzucił śnieżnobiały ręcznik, kontrastujący z ciemnobrązowym kocem, trzymanym w dłoni.  Nicole próbowała dźwignąć się na rękach, ale mężczyzna powstrzymał ją, sprawnie przenosząc na matę.
-Cóż za profesjonalna obsługa.
Gwizdnęła cicho. W odpowiedzi Uwe okrył ją kocem i ponownie przyłożył lód do stratowanego miejsca.
-To całkiem zabawne.
Mówiła dalej.
-Urazy rzeczywiście są najzabawniejszą rzeczą na świecie.
-Nie o tym mówię. Dopiero teraz zorientowałam się, że grałam w koszulce Bieleckiego.
Uwe spojrzał na nią pytającym wzrokiem.
-Kiedyś to była miłość mojego życia. Niestety tylko platoniczna.
Uśmiechnęła się do swoich wspomnień.
-Myślę, że Karol byłby bardzo zadowolony z posiadania takiej fanki.
Odpowiedział, po czym zaniósł się gromkim śmiechem.
-Co w tym śmiesznego?
Obruszyła się teatralnie.
-Nic, zupełnie nic.
Mężczyzna poczuł lekkie ukłucie zazdrości. Na dłuższą chwilę zapanowała głucha cisza, która aż dzwoniła w uszach.
-Myślałam, że to nie zadziała.
-Mianowicie?
-Nasza znajomość.
Kobieta odgarnęła niesforny kosmyk w twarzy.
-Myślisz, że moglibyśmy zostać przyjaciółmi?
Dopowiedziała drżącym głosem.
-Przyjaciółmi?
Uwe przełknął ślinę.
-Tak.
Żadne z nich nie odważyło się spojrzeć drugiej osobie w oczy.
-Mhm.
Przytaknął.
-Cieszę się.
Kobieta obdarzyła go promiennym uśmiechem, odkładając na bok woreczek w lodem i przysuwając się na odległość zaledwie kilku centymetrów.  Pogładziła jego zaróżowiony policzek i przeczesała zmierzwione włosy.
-Dlaczego to robisz?
Nicole położyła mu palec na ustach. Mężczyzna ujął jej dłoń w swoją i spuścił nieco głowę.
-Nie potrafię tak.
Mruknął zrezygnowany.
-Nicole,ja…przewróciłaś moje życie do góry nogami.
Kobieta nadal wpatrywała się w jego brązowe oczy bez słowa.
-Myśl, że masz być tak blisko przez cały nadchodzący sezon, a ja…
Blondynka parsknęła śmiechem.
-I bądź tu poważny.
Dodał naburmuszonym tonem.
-…a Ty będziesz przy mnie.
Dokończyła za niego.
-Chciałbym być…bliżej.
Nicole nie odpowiedziała. Zsunęła z ramienia klubową koszulkę i przygryzła wargę. Uwe nie pozostał dłużny, obsypując jej szyję i dekolt tysiącem pocałunków. Kobieta przeczesywała jego włosy smukłymi palcami, rozkoszując się czułym gestem. Mężczyzna wsunął rękę pod jej spodenki, gładząc uda i przechylając jej sylwetkę tak, by po chwili znaleźć się tuż nad nią, opierając ciężar ciała na łokciu. Uwe z łatwością pozbył się swojej koszulki, po czym zaczął muskać wargami brzuch i biodra Nicole, podwijając nadmiar materiału, który się na nich znajdował. Jednym pociągnięciem rozwiązał sznurek i ściągnął przyduże szorty, odsłaniając jej długie nogi. W tym momencie Nicole przejęła inicjatywę i znalazła się na szczycie, obejmując okrakiem jego dobrze zbudowaną sylwetkę. Zdejmując koszulkę, rozpuściła złociste włosy, które rozlały się na jej szczupłych ramionach. Uwe próbował pozbyć się górnej części bielizny, nieudolnie manipulując haftkami na jej plecach. Blondynka pocałowała go, po czym rozpięła biustonosz, odsłaniając nieduży, ale kształtny biust.
-Nad tym jeszcze popracujemy.
Mruknęła mu do ucha.
-Nie mogę się doczekać…


.................................................................................................................................................................

Po prostu nie mogłam się powstrzymać ;).

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Rainy mood part II.

- Spełniłbyś jeszcze jedno moje małe marzenie?
...
Zapytała Nicole niepewnym głosem, brzęcząc przed Uwe sporym pękiem kluczy. Mężczyzna przechylił tylko głowę, licząc na wyjaśnienie.
- Nauczysz mnie grać?
- Nie za bardzo rozumiem.
Blondynka rozpromieniła się nagle i zaczęła entuzjastycznie wyjaśniać swoje zamiary.
- To są klucze do waszej hali! Pomyślałam, że mógłbyś mi co nieco pokazać…
- Żartujesz? Masz tam dostęp 24h na dobę?!
Uwe szybkim ruchem zawrócił auto i chwilę później znaleźli się na parkingu przed obiektem.
- Ha! Nadal nie mogę w to uwierzyć. To jest, Ty jesteś fenomenalna!
Mężczyzna, nie mogąc opanować radości, uderzył dłońmi o kierownicę. Nicole obserwowała go z boku z czułym uśmiechem na twarzy.
-Zupełnie jak przedszkolak.
Skwitowała po chwili.  W tym samym momencie Uwe otrząsnął się z transu.
-Dopiero na boisku okaże się, kto jest przedszkolakiem.
Wytknął język, po czym wysiadł z samochodu i otworzył drzwi kobiecie.
- Prowadź.
Kilka minut później szczęknięcie zamka oznajmiło rozpoczęcie dobrej zabawy. Mężczyzna z łatwością znalazł włącznik i skąpał zamkniętą przestrzeń w przyjemnym, ciepłym świetle. Kobiety nie było już przy nim. Zauważył ją tuż przy trybunach, bacznie przyglądającą się trzymanej w dłoniach piłce, jakby chciała z niej wydobyć jakąś cenną informację
-Przykro mi, ale tym razem nie przeprowadzisz żadnej analizy. Milczy jak zaklęta.
Blondynka oparła się o ścianę i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. 
-Chyba nie zamierzasz biegać po boisku w szpilkach?
Kontynuował Uwe.
-Sugerujesz, że powinnam się rozebrać, czy tylko mi się wydaje?
Odezwała się po chwili.
-Tak byłoby najlepiej, ale skoro mam Cię czegoś nauczyć, muszę być skupiony.
W tym samym momencie wydobył z torby żółto-czarną koszulkę i spodenki w tym samym kolorze.
-Miejmy nadzieję, że nic z Ciebie nie spadnie podczas naszego treningu.
Po tych słowach rzucił jej zawiniątko, jakby robił wsad do kosza.
-Nicole dokładnie obejrzała swój strój i pogładziwszy logo klubu, rozpięła zamek błyskawiczny, zlokalizowany na plecach jej bordowej sukienki.
-Zamknij oczy.
Uwe posłusznie wykonał zadanie. Oczywiście tylko pozornie. Co jak czas otwierał to lewe, to prawe oko, w nadziei, że Nicole się nie zorientuje.
-Uwe!
-No co? Myślisz, że to takie proste?
Zaczął się usprawiedliwiać.
-Owszem. Podczas snu znakomicie dajesz sobie radę z tym zadaniem.
-Bo tego nie kontroluję.
Westchnęła tylko, związując w pasie za duże o kilka rozmiarów spodenki.
-Zamknij oczy.
Poprosił z szyderczym uśmiechem Uwe.
-Muszę zmienić koszulkę.
Dodał szybko.
-Chyba żartujesz.
-Czyżby to było dla Ciebie zbyt trudne zadanie, panno Neumann?
Nicole przewróciła tylko oczami.
-Panno, jak to niewinnie brzmi.
Zamyślił się na głos.
-Nie ulegajmy pozorom.
Skomentowała.
-To jak, dalej będziesz się nad sobą rozczulał, czy pokażesz mi prawdziwy handball?
-Wedle życzenia.
Okazało się, że to, co z trybun wydaje się zwykłą fraszką dla laika, jest w rzeczywistości prawdziwą mordęgą. Biegi, skłony, brzuszki, pompki, rzuty, podania – kto by pomyślał, że z taką łatwością wysysają z człowieka wszelkie pokłady energii? Nicole płaciła teraz wysoką cenę za swoją małą zachciankę, ale sprawiało jej to niesamowitą radość. Miała okazję poznać cały system działania od środka, od strony gracza – jej obiektu badań. Nie lubiła tego terminu, ale wykonywany zawód zmusił ją do porzucenia emocjonalnego podejścia na rzecz bezbarwnej i obojętnej maski, która skutecznie chroniła ją przed bolesnymi ciosami, zadawanymi przez brutalną rzeczywistość.
-Hej, Ty z ósemką na koszulce!
Kobieta po raz kolejny złapała się na wewnętrznym monologu. Spanikowana odrzuciła piłkę i zaplątała się o własne nogi, lądując na twardym podłożu.
-Szlag!
Jej twarz wykrzywił grymas bólu...

Ciąg dalszy nastąpi ;)




niedziela, 27 stycznia 2013

Libster Award

             Na samym początku chciałabym podziękować za wyróżnienie, jakie mnie spotkało ze strony autorki bloga: http://i-love-you-vampire.blogspot.com/ , a Wam bliżej znanej jako 'Koteczek' :. 
Oczywiście nie spocznę z tego powodu na laurach, gdyż od perfekcji dzielą mnie lata świetlne, ale z pewnością jest to dla mnie przysłowiowy kop w cztery litery, ażeby nie zwalniać tempa i z każdym napływem weny starać się ubarwić (chociaż w niewielkim stopniu) życie moimi dyrdymałami. 
Cóż więcej mogę dodać? Każdego nominowanego obowiązują pytania, na które teraz zamierzam odpowiedzieć :).













2. Z wykonawcą mam ten sam problem, więc może pozostanę przy powyżej wspomnianych 'Red Hotach' :).
3. Jest wiele miejsc, które intrygują mnie swoją atmosferą, ale gdybym miała wybrać kraj, bezsprzecznie byłaby to Japonia. Nie jestem entuzjastką mangi, sushi etc., ale fascynuje mnie sam sposób bycia ludzi wschodu. 
4. No i na tym pytaniu padłam, gdyż najzwyczajniej w świecie nie znam chłopców z One Direction. Obiecuję, że ten fakt jak najszybciej nadrobię :).
5. Mm...kobiety ponoć lubią brąz, ale mnie do gustu bardziej przypadł błękit.
6.Nina, jak wyżej :).
7. Smutne, ale prawdziwe - jestem jedynaczką. 
8. łodzkie, Łódź.
9. Mentalnie? Zawsze 5 ;)
10. Pies, bezsprzecznie. Obecnie nie posiadam ;c.
11. A co tu dużo mówić? Takie perełki zdarzają się rzadko, toteż trzeba śledzić każdy rozdział! :)

piątek, 25 stycznia 2013

Rainy mood part I.

            Dokładniej o ósmej osiem Nicole wsiadła do perfekcyjnie wypolerowanego samochodu, należącego do Uwe.
- Miło znów Cię widzieć.
Bąknęła na przywitanie.
- Ciebie również.
Gęsta atmosfera wypełniała przestrzeń między nimi, uniemożliwiając podjęcie neutralnego tematu.
- Jeszcze nigdy nie widziałam Mannheim w nocy. To moje małe marzenie.
Nicole odważyła się przerwać milczenie.
- Poważnie? Właściwie od kiedy tu mieszkasz?
- Dwa tygodnie.
- I jeszcze nigdy…
Uwe zawiesił na chwilę swój niedowierzający głos, sięgając po telefon. Nicole przyglądała mu się z uwagą, nie pojmując dziwnego zachowania kierowcy.
- Patrick? Mała zmiana planów. Zjecie dzisiaj kolację we dwoje.
Uwe wyrecytował zdanie niczym formułkę, a potem uśmiechając się do siebie, ukrył komórkę w kieszeni.
- Chwila, jaka zmiana planów?
Dziewczyna zapytała towarzysza z nutą pretensji w głosie.
- Dzisiejszego wieczoru chciałbym zabawić się w hmm…dobrą wróżkę. Jeśli pozwolisz.
Wiedziała, że powinna stanowczo odmówić, wykrzyczeć mu prosto w twarz, że natychmiast ma ją zawieźć do Christie. Do Patricka. Nie potrafiła. Była jego. Jedyną jej przewagą był fakt, że on nie miał o tym pojęcia.
- Skoro nalegasz.
Rzuciła obojętnym tonem, a potem przypomniała sobie, kiedy ostatni raz użyła tych słów w stosunku do niego i do czego doprowadziły. On też zdążył się zorientować. Uśmiechnął się pod nosem.
Reszta podróży upłynęła w całkowitej ciszy. On patrzył przed siebie, ale oczami wyobraźni widział tylko jej uśmiech. Ona zerkała co jakiś czas w jego stronę, lustrując silne ręce, pewnie trzymające kierownicę i niesforne kosmyki włosów, wypadające co jakiś czas zza ucha.
- Jesteśmy na miejscu.
Odezwał się niespodziewanie, łagodnie zatrzymując samochód. Nicole nachyliła się i wyjrzała przez przednią szybę.
-Wygląda zachęcająco. Na co czekamy?
Uwe bez słowa wysiadł z auta, a potem otworzył drzwi swojej towarzyszce.
- Którędy teraz?
Mężczyzna ponownie nie odpowiedział. Zamiast tego wyciągnął rękę w stronę Nicole, którą chwyciła z lekkim wahaniem.
- Masz zamiar przez cały czas milczeć?
W jej głosie nie było słychać ani odrobiny irytacji, co ogromnie zdziwiło Uwe. Wydawało się, że przemawia przez nią czysta ciekawość.
- Pięknie wyglądasz, kiedy prowadzisz monolog.
Wypalił bez słowa namysłu.
- Bardzo śmieszne. Wychodzi na to, że właśnie straciłam odrobinę swojego uroku.
Uwe uśmiechnął się tylko.
- A więc nie zaprzeczasz?! Jesteś okropny!
Blondynka wzięła go pod ramię, zanosząc się śmiechem.
Wieczór mijał w niezwykle sympatycznej atmosferze. Roześmiana para spacerowała krętymi uliczkami, które rozświetlał jednie słaby blask ulicznych lamp, żywo gestykulując i wymieniając się spostrzeżeniami. Ich wzrok spotykał się co jakiś czas, ale żadne z nich nie odważyło się zatrzymać go na dłużej.
- Poczułeś to?
- Co?
Uwe spojrzał w górę, a drobna kropla powędrowała wprost na jego nos.
- Chyba pora wracać.
- Chyba tak. Szkoda, że mój samochód znajduje się kilka ulic stąd.
- Może nie jestem sportowcem, ale przez ostatnie pół roku codziennie biegam. Myślę, że możemy w końcu wystawić moją kondycję na próbę.
- Mam aż tak ryzykować?
Uwe spojrzał na Nicole z łobuzerskim uśmiechem.
- Wydaje mi się, że nie masz wyjścia.
Po tych słowach puścili się biegiem, trzymając za ręce. Kilka minut później znaleźli się na miejscu, kompletnie przemoczeni.
- Nie chcę Cię martwić, ale twoje BMW może zamienić się w akwarium.
- Zaryzykuję raz jeszcze. Wsiadaj ,głuptasie, bo się przeziębisz.
Nicole poczuła wewnętrzne ciepło, słysząc pieszczotliwą nazwę. Oparła głowę na ramieniu i przymknęła oczy.
- Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem twoich umiejętności. Nie wiem, czy miałbym z tobą jakiekolwiek szanse w długodystansowych biegach.
- Lubimy się przekomarzać, co?
Dziewczyna wytknęła język.
- Nicole?
Jego głos przybrał nagle oficjalny ton.
- Tak?
- Dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej, że jesteś siostrzenicą mojego…uhm…trenera.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej o Sophie?
Wyrzuciła z siebie.Mężczyzna zrobił zdezorientowaną minę.
- Masz rację, nie mam prawa pytać.
- Nie o to mi chodzi. Widzisz, pojawiłeś się moim życiu tak nagle, nie było czasu na wytłumaczenia.
- Myślę to samo. Kiedy zobaczyłem Cię na urodzinach Andy’ego coś we mnie pękło.
Dziewczyna milczała, nie chcąc przerywać Uwe.
- Tamtej nocy, jeśli mówimy o sprawach bardzo formalnie, nie byłem już z Sophie. Oczywiście nie stawia mnie to w lepszym świetle, bo rozstaliśmy się kilka godzin wcześniej, ale…
Kiedy Uwe kończył swoją wypowiedź ,znaleźli się idealnie pod mieszkaniem Nicole.
- Dobranoc, Ni…
- Spełniłbyś jeszcze jedno moje małe marzenie?

Ciąg dalszy nastąpi :) 




wtorek, 22 stycznia 2013

Inexplicable.

              W Mannheim zaczęło padać. Granatowe, gniewne niebo przesuwało się ociężale nad zdumionymi budynkami, oblewając je obficie srebrnymi, ciężkimi kroplami. Ulice w natychmiastowym tempie pokryły się sączącą się z chmur rosą. Pierwsze kałuże rozgościły się w zaskakująco szybkim tempie na chodnikach, zatapiając w smutnych szarościach każdy centymetr wolnej przestrzeni. Niespodziewana ulewa miała uciszyć codzienny zgiełk miasta, ale  mieszkańcy nie pozwolili nawet na chwilę pogrążyć się okolicy w śnie, ożywiając jej szare zaułki soczystymi kolorami parasoli i topornych kaloszy.
                Uwe obserwował wszystko przez dokładnie wypolerowane okna. Zawsze był pedantem. Za swą małą obsesję na punkcie czystości obwiniał zawsze przynależność narodową, która nie tylko pod tym względem dawała mu o sobie znać.
- „Nicole. Siostrzenica. Trener. Christie. Przyjaciółka”.
Powtarzał te słowa niczym zaklęcie, które miało przynieść rozwiązanie jego problemu. Z rozmyślań wytrącił go gwałtowny sygnał telefonu.
- „Dzięki Bogu”.
Pomyślał.
- Tak, słucham?
- Uwe, za godzinę chcę Cię widzieć u siebie. Po drodze zahacz o Nicole. Jej samochód jest u mechanika, a Christie nie chce, żeby tłukła się w swoich ‘nowych nabytkach’ komunikacją miejską.
Patrick wygłosił dość długi komunikat przez słuchawkę i w milczeniu oczekiwał na reakcję przyjaciela. Nie był pewny, czy podróż z Nicole była najlepszym rozwiązaniem, ale Christine nie dawała w tej kwestii za wygraną i twardo obstawała przy swoim.
- Powinienem o czymś wiedzieć?
- Kolacja. Dzisiaj.
Uwe zamyślił się na chwilę, ale widział, że nie ma sensu wchodzić w polemikę z przyjacielem. Z góry był skazany na porażkę.
- Rozumiem, że uprzedziliście Nicole?
- Niekoniecznie. Mógłbyś do niej zadzwonić.
Patrick zwrócił się do Uwe proszącym tonem.
- Uhmm, będziemy za godzinę.
- Czekamy.
Połączenie się zerwało, chociaż Uwe błagał o każdą sekundę, która mogłaby go odwieść od wykonania telefonu numer dwa. Serce biło mu jak oszalałe, a dłonie momentalnie zaczęły się pocić.
- Nie spieprz tego.
Powiedział do siebie. W tym samym momencie po raz kolejny rozległ się dźwięk obwieszczający przychodzące połączenie.
- Zapomniałeś o czymś?
Uwe bez namysłu odebrał telefon, pewny, że Patrick nie zdążył mu czegoś przekazać.
- Chciałabym, ale niestety nie da się wymazać pewnych szczegółów z pamięci.
Łagodny głos Nicole sprawił, że po ciele Uwe rozeszło się przyjemne ciepło.
- Jak zwykle uprzejma.
- Jak zwykle ironiczny.
Po obu stronach na chwilę zapanowała cisza. W słuchawce słychać było tylko ich miarowe oddechy, które zdradzały zdenerwowanie i podkreślały niezręczność sytuacji.
- Wpadnę po Ciebie o ósmej. Może być?
Uwe nie zapominał o misji wyznaczonej przez przyjaciela.
- A jeśli powiem ósma osiem?
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.
- Myślę, że jesteś zbyt uległy. Ostatnio mówiłam o kontaktach ze sportowcami i od razu dałeś się wmanewrować. Musisz podejmować trafniejsze decyzje, żeby potem nie żałować.
 Jej ton pozostawał niezmiennie pogodny i nie zdradzał prawdziwych uczuć rozmówczyni.
- Jesteś psychologiem, a wysnuwasz błędne wnioski.
- Z pewnością znasz się lepiej na moim zawodzie.
Skomentowała, przewracając oczami, czego mężczyzna nie mógł zobaczyć.
- Niczego nie żałuję.
Wydukał po chwili. Nicole nie usłyszała ostatnich słów Uwe, rozłączając się niespodziewanie. 

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Glisten.

          Samochód Christine zaparkował na parkingu przed apartamentem Nicole. Dziewczyna z gracją wysiadła z pojazdu, poprawiając przy tym nienaganną fryzurę. Kolejnym krokiem było poinformowanie przyjaciółki, że czeka na nią na dole. Z lakierowanej torebki Channel na złotym łańcuszku wyjęła telefon i wystukała znajomy numer.
- Masz dwie minuty, jestem na miejscu
Zakrzyknęła do słuchawki niezwykle pogodnym głosem, który potrafił wprawić w dobry nastrój nawet największego gbura.
- Tylko zawiążę sznurówki!
Zakomunikowała Nicole i bez słowa przerwała połączenie.
- Znowu te cholerne trampki.
Westchnęła Christine.
Obiecane dwie minuty później Nicole znalazła się dokładnie naprzeciw przyjaciółki, która przez chwilę bardzo intensywnie się w nią wpatrywała, co wprowadziło ją w zakłopotanie.
- Coś jest nie tak?
- O nie, wszystko w porządku. Nasze plany uległy po prostu lekkiej zmianie.
- To znaczy?
- Zdecydowanie potrzebnych jest Ci kilka nowych rzeczy w szafie. Nie mogę patrzeć już na te luźne sweterki, postrzępione szorty i trampki.
- Czepiasz się. To najwygodniejsza kombinacja do mojej pracy.
- Skończyłaś pracę dwie godziny temu, więc Twoje argumenty są kompletnie nie na miejscu. No dalej, ruszamy!
Nicole z nieco naburmuszoną miną wsiadła do samochodu i pozwoliła sobie na podziwianie mijanych krajobrazów w błogiej ciszy.
- Jeszcze chwila, a zapomniałabym o najważniejszym.
Christine przerwała nagle milczenie.
- Zaliczmy po drodze jeszcze fryzjera i manikiurzystkę?
Zapytała Nicole nadąsanym tonem.
- Nie tym razem, głuptasie. Chłopcy mają jutro wolne popołudnie, więc chciałabym, żebyś zjadła w naszym towarzystwie kolację. Co Ty na to?
- Mówiąc chłopcy, masz na myśli Patricka, tak?
- Niezupełnie. Uwe też się zjawi. Jest w końcu jego najlepszym przyjacielem.
- Uhm, muszę to przemyśleć.
- Daj spokój. Będziesz z nim musiała pracować przez cały nadchodzący sezon, więc pogodzenie się z obecną sytuacją w przyjaznych okolicznościach jest chyba dobra alternatywą, mylę się?
- Niestety masz rację.
Nicole westchnęła głęboko i oparła głowę o szybę samochodu.
- Oczywiście nie oddamy tej bitwy bez walki.
- Co masz na myśli?
- Chłopak spadnie z krzesła, kiedy Cię zobaczy, obiecuję. Niech wie, co stracił.
- Brzmi zachęcająco…

............................................................................................................................................................
Fragment dosyć krótki, ale stwierdziłam, że przyjemniej będzie się go czytało niż 100-stronicową litanię ;).

P.S. Dziękuję wszystkim za ciepłe słowa i komentarze - bardzo dużo dla mnie znaczą i napędzają do dalszego działania! 

niedziela, 20 stycznia 2013

Invisible.


- Co tutaj robisz?
Uwe zapytał z nutą pretensji w głosie.
- Pomyślałam, że to, co wydarzyło się wczoraj nie ma większego znaczenia. Rozumiem, że jesteś zestresowany nadchodzącym sezonem i łatwo wyprowadzić Cię z równowagi. Obiecuję, że od dzisiaj będę Cię we wszystkim wspierać.
Jeden z Lwów ze zrezygnowaną miną oparł się o ścianę i głęboko westchnął.
- Nie chodzi o nowy sezon, moją formę lub stres. Już Ci to tłumaczyłem. Doceniam Twoje chęci, ale dla mnie to zamknięty rozdział. Nie wrócimy już do siebie, nie tym razem. Naprawdę mi przykro.
Sophie wymusiła na sobie uśmiech i pozwoliła Uwe wrócić do treningu. Postanowiła jeszcze przez chwilę poobserwować postępy nieco zmienionej drużyny, więc usiadła na najbliższej ławce. Usłyszała za sobą kroki, automatycznie się przy tym obracając.
- Ten z trójką jest wyjątkowo słaby, nie sądzisz?
Rzuciła mijająca ją dziewczyna. Była z zbyt dużym szoku, żeby odpowiedzieć.
.................................................................................................................................................................

                Nicole nie zdążyła zeskoczyć z ostatniego stopnia, kiedy usłyszała za sobą głos trenera.
- Jednak się pojawiłaś. Masz już coś ciekawego, co mogłoby pomóc naszym chłopcom?
- Tylko kilka spostrzeżeń. To dopiero pierwsza obserwacja.
- Liczę na pomocne sugestie z Twojej strony.
Mężczyzna spojrzał na nią, objął ramieniem, a następnie obrócił się w stronę boiska.
- Przerwa techniczna!
Dookoła Guðmundssona zebrała się grupa mężczyzn, która z niecierpliwością czekała na wyjaśnienia z jego strony.
- Zapewne zastanawialiście się, co robi ta niepozorna dziewczyna na naszych trybunach. Otóż chciałbym wam przedstawić nowego członka naszej drużyny, a jednocześnie moją siostrzenicę – Nicole Neumann.
- To czyją pozycję zajmie teraz Nicole?
Bjarte pozwolił sobie na rozluźniający żart, który pomógłby dziewczynie poczuć się pewniej w nowej sytuacji.
- Spokojnie panowie, możecie czuć się bezpieczni. Nicole jest psychologiem sportowym i pomoże rozwiązać nam problemy natury emocjonalnej.
- Nie liczcie na to, że będę was pocieszać po każdej porażce.
Dziewczyna puściła oko w stronę Andy’ego i ponownie obróciła się w stronę wujka.
- Na mnie już czas, ale z pewnością pojawię się na kolejnym treningu.
- Mam nadzieję. Jutro przedstawię Ci plan strategii na nadchodzący sezon. Powiesz mi, co o tym myślisz.
- Zatem do zobaczenia.
Nicole opuściła salę nieco oszołomiona ogromem wydarzeń.
- „Obawiam się, że jutro nie pójdzie tak gładko”.
Pomyślała, zatrzaskując za sobą drzwi.
.................................................................................................................................................................

- Dzisiaj wyjątkowo możecie wyjść wcześniej. Jutro chcę tu widzieć każdego. Bez wyjątku, jasne?
- Spokojnie, Szefuniu.
Patrick z rozbrajającym uśmiechem zwrócił się do trenera, a następnie powędrował w stronę szatni.
Tuż za nim stał Uwe, który był wyraźnie rozkojarzony.
- Wszystko w porządku? Wyglądasz jak kupa nieszczęścia.
Groetzki poklepał go po ramieniu, w oczekiwaniu na sensowne wytłumaczenie.
- Uhm, nie. Sophie zjawiła się w niewłaściwym momencie. Muszę zadzwonić do Nicole. Nie wyglądała na zbytnio zadowoloną z obrotu sprawy.
- Nicole?! Stary, dopiero ją poznałeś, a już chcesz się umawiać?
-  Christine Ci nie powiedziała?
Patrick spojrzał na niego jak na wariata.
- Poznaliśmy się wczoraj podczas urodzin Andy’ego. Właściwie nawet bardzo dobrze…
- Co masz na myśli?
- Odprowadziłem ją do domu.
- Nie wierzę. Przespałeś się z siostrzenicą trenera?! Masz talent do pakowania się w kłopoty.
- Zaraz, zaraz. Jakie przespałem!? Tylko pocałowałem. Właściwie ‘aż’ pocałowałem.
Przyjaciel zaniósł się śmiechem i dodał:
- Ja i Christine mieliśmy was poznać podczas jutrzejszej kolacji, ale poradziliście sobie doskonale bez nas.
- Racja, ‘niewidzialna Nicole’.
- Wszystko w  porządku?
- Mam totalny mętlik w głowie.
Uwe wyciągnął ręcznik z szafki i bez słowa udał się pod zimny prysznic, który miał ostudzić jego emocje.
- Uwe, spotkanie jest nadal aktualne!
Krzyknął za nim kolega.

.................................................................................................................................................................

Przepraszam, że akcja w tym rozdziale nie jest zbyt żywiołowa, ale takie przejścia są niestety nieodłącznym jej elementem.
P.S. Przez jakiś czas byłam nieobecna z powodu wyjazdu, ale obiecuję, że wszystko szybko nadrobię. ;)

środa, 16 stycznia 2013

Disappointment.


                Ten poranek nie należał do jednego z najlepszych w życiu Nicole. Wypite wczoraj wysokoprocentowe napoje dawały o sobie znać w postaci nieznośnego bólu głowy i braku możliwości długotrwałej koncentracji. Nieco osłabiona zadzwoniła do Guðmundssona i uprzedziła, że zabraknie jej na dzisiejszym treningu. Po wykonaniu telefonu usiadła z kubkiem gorącej kawy w skórzanym fotelu, który pochodził jeszcze z gabinetu jej ojca, i oddała się rozmyślaniom.
- Cholera…
Zaklęła pod nosem. Odstawiła porcelanowy naczynie na szklany stolik i zaczęła szukać czegoś, co mogłaby na siebie założyć. Niestety okazało się, że wybór nie był zbyt duży, więc musiała zadowolić się luźnym, bordowym sweterkiem, białymi szortami i trampkami, które bezsprzecznie były jej ulubioną parą butów. Do torebki zapakowała tylko to, co niezbędne: notatnik, długopis i aparat fotograficzny. Zamknąwszy drzwi, zebrała nieco rozczochrane włosy w zgrabnego koczka na czubku głowy i ruszyła przed siebie.
Całe szczęście komunikacja miejska prosperowała dzisiaj nadzwyczaj sprawnie ,więc z wyjątkową łatwością przemieszczała się między potężnymi budynkami i zatłoczonymi ulicami miasta. Dopiero kiedy znalazła się na miejscu jej serce dało o sobie znać, łomocząc jak oszalałe. Doskonale wiedziała, że przekraczając próg tutejszej hali, znajdzie się w odległości kilkunastu metrów od niego.
.........................................................................................................................................................................

                Szmer, który towarzyszył Uwe podczas treningu od zawsze stał się teraz nie do zniesienia. Piłka odbita od drążka powodowała, że miał ochotę położyć się na środku boiska i błagać o leki przeciwbólowe.
- Uwe, jesteś totalnie rozkojarzony. Skup się na piłce!
Z ławki dało się słyszeć donośny głos trenera, który nie był świadomy, że za te krzyki jego podopieczny miał ochotę go teraz pokroić. Niewzruszony odwrócił się przodem do bramki i z całych sił oddał rzut, zamykając przy tym oczy. Ku jego zdziwieniu, okazało się, że celny. W tym samym czasie zarejestrował kątem oka, że drzwi hali nieznacznie się uchyliły, a do środka niezauważenie wślizgnęła się Nicole. Nagle poczuł, że temperatura jego ciała znacznie wzrosła, a pot zrosił czoło, które niemiłosiernie paliło od środka. Na powitanie podniósł tylko rękę i posłał niepewny uśmiech, który w mgnieniu oka odwzajemniła.
- "Skup się na piłce, skup się na piłce…"
Powtarzał w myślach, oddając kolejne bezbłędne karne.
.........................................................................................................................................................................

                Nicole wyjęła aparat i zrobiła kilka, jej zdaniem, ciekawych ujęć. Na większości z nich znajdował się Uwe, ale tłumaczyła to jego świetną predyspozycją, którą wyróżniał się dzisiaj na tle innych.
- Nicole, jednak się pojawiłaś!
Niespodziewanie przy jej boku stanęła Christine.
- Czeka mnie jeszcze sporo pracy, a nie mogę przepuszczać tak świetnej okazji do zdobycia materiałów. Zresztą, nie mogłam być gorsza od tego z trójką na koszulce.
Wypowiadając te słowa spojrzała na Gensheimera i lekko się zarumieniła.
- Od Uwe? Pod jakim względem?
Christine z zaskoczoną miną czekała na odpowiedź.
- Wstał wcześniej ode mnie, daje radę na boisku. Dlaczego ja miałabym rezygnować z codziennych zajęć?
- Zaraz, tylko nie mów, że wróciliście razem…
Nicole nie odpowiedziała, ale z potwierdzającym wzrokiem spojrzała na przyjaciółkę.
- Przecież Uwe wyszedł z Sophie. Jak…jakim cudem znowu znalazł się w klubie?
- Z Sophie?
- Ehhh…Sophie jest dziewczyną Uwe. Spotykają się od ponad roku, są niemal nierozłączni. Czegoś tutaj nie rozumiem.
Kobieta spuściła wzrok i beznamiętnie przeglądała notatki, które zdążyła sporządzić.
- Przykro mi, Nicole.
Christie objęła  przyjaciółkę w talii i oparła brodę na jej ramieniu.
- Zupełnie niepotrzebnie. Właściwie jesteśmy sobie obcy.
-Masz ochotę na gigantyczną porcję lodów z czekoladową polewą i kolorową posypką?
Christine próbowała znaleźć sposób, żeby pocieszyć przyjaciółkę.
- Jak tylko skończę, obiecuję.
- Wpadnę po Ciebie o 17.00.
Dziewczyna schyliła się i dała Nicole buziaka na pożegnanie.
- Będę czekać. Z niecierpliwością…
Filigranowa blondynka próbowała pogrążyć się w pracy. Bezskutecznie. Nie mogła skupić się przepełnionych informacjami kartkach, jednocześnie zadając sobie setki pytań, na które nie znała odpowiedzi.
- Niech to szlag trafi.
Powiedziała do siebie. W tym samym momencie ujrzała kobietę, która stanęła tuż przy drzwiach i z entuzjazmem nawoływała jednego z zawodników. Nicole próbowała go znaleźć wzrokiem. Nie spojrzała tylko na jednego – Uwe. Szybko okazało się, że to o niego chodzi smukłej brunetce.
- "Witaj, Sophie".
Powiedziała do siebie w myślach.
- "I żegnaj".
Dodała po chwili, zbierając wszystkie swoje rzeczy i zamaszystym krokiem schodząc z trybunów.

.........................................................................................................................................................................
Mam nadzieję, że podział rozdziału na 'urywki' nie przeszkadza w czytaniu ;).