- Miło znów
Cię widzieć.
Bąknęła na
przywitanie.
- Ciebie
również.
Gęsta
atmosfera wypełniała przestrzeń między nimi, uniemożliwiając podjęcie
neutralnego tematu.
- Jeszcze
nigdy nie widziałam Mannheim w nocy. To moje małe marzenie.
Nicole
odważyła się przerwać milczenie.
- Poważnie?
Właściwie od kiedy tu mieszkasz?
- Dwa
tygodnie.
- I jeszcze
nigdy…
Uwe
zawiesił na chwilę swój niedowierzający głos, sięgając po telefon. Nicole
przyglądała mu się z uwagą, nie pojmując dziwnego zachowania kierowcy.
- Patrick?
Mała zmiana planów. Zjecie dzisiaj kolację we dwoje.
Uwe
wyrecytował zdanie niczym formułkę, a potem uśmiechając się do siebie, ukrył
komórkę w kieszeni.
- Chwila,
jaka zmiana planów?
Dziewczyna
zapytała towarzysza z nutą pretensji w głosie.
-
Dzisiejszego wieczoru chciałbym zabawić się w hmm…dobrą wróżkę. Jeśli
pozwolisz.
Wiedziała,
że powinna stanowczo odmówić, wykrzyczeć mu prosto w twarz, że natychmiast ma
ją zawieźć do Christie. Do Patricka. Nie potrafiła. Była jego. Jedyną jej
przewagą był fakt, że on nie miał o tym pojęcia.
- Skoro
nalegasz.
Rzuciła
obojętnym tonem, a potem przypomniała sobie, kiedy ostatni raz użyła tych słów
w stosunku do niego i do czego doprowadziły. On też zdążył się zorientować.
Uśmiechnął się pod nosem.
Reszta
podróży upłynęła w całkowitej ciszy. On patrzył przed siebie, ale oczami
wyobraźni widział tylko jej uśmiech. Ona zerkała co jakiś czas w jego stronę,
lustrując silne ręce, pewnie trzymające kierownicę i niesforne kosmyki włosów,
wypadające co jakiś czas zza ucha.
- Jesteśmy
na miejscu.
Odezwał się
niespodziewanie, łagodnie zatrzymując samochód. Nicole nachyliła się i wyjrzała
przez przednią szybę.
-Wygląda
zachęcająco. Na co czekamy?
Uwe bez
słowa wysiadł z auta, a potem otworzył drzwi swojej towarzyszce.
- Którędy
teraz?
Mężczyzna
ponownie nie odpowiedział. Zamiast tego wyciągnął rękę w stronę Nicole, którą
chwyciła z lekkim wahaniem.
- Masz
zamiar przez cały czas milczeć?
W jej
głosie nie było słychać ani odrobiny irytacji, co ogromnie zdziwiło Uwe.
Wydawało się, że przemawia przez nią czysta ciekawość.
- Pięknie
wyglądasz, kiedy prowadzisz monolog.
Wypalił bez
słowa namysłu.
- Bardzo
śmieszne. Wychodzi na to, że właśnie straciłam odrobinę swojego uroku.
Uwe
uśmiechnął się tylko.
- A więc
nie zaprzeczasz?! Jesteś okropny!
Blondynka
wzięła go pod ramię, zanosząc się śmiechem.
Wieczór
mijał w niezwykle sympatycznej atmosferze. Roześmiana para spacerowała krętymi
uliczkami, które rozświetlał jednie słaby blask ulicznych lamp, żywo
gestykulując i wymieniając się spostrzeżeniami. Ich wzrok spotykał się co jakiś
czas, ale żadne z nich nie odważyło się zatrzymać go na dłużej.
- Poczułeś
to?
- Co?
Uwe
spojrzał w górę, a drobna kropla powędrowała wprost na jego nos.
- Chyba
pora wracać.
- Chyba
tak. Szkoda, że mój samochód znajduje się kilka ulic stąd.
- Może nie
jestem sportowcem, ale przez ostatnie pół roku codziennie biegam. Myślę, że
możemy w końcu wystawić moją kondycję na próbę.
- Mam aż
tak ryzykować?
Uwe
spojrzał na Nicole z łobuzerskim uśmiechem.
- Wydaje mi
się, że nie masz wyjścia.
Po tych
słowach puścili się biegiem, trzymając za ręce. Kilka minut później znaleźli
się na miejscu, kompletnie przemoczeni.
- Nie chcę
Cię martwić, ale twoje BMW może zamienić się w akwarium.
-
Zaryzykuję raz jeszcze. Wsiadaj ,głuptasie, bo się przeziębisz.
Nicole
poczuła wewnętrzne ciepło, słysząc pieszczotliwą nazwę. Oparła głowę na
ramieniu i przymknęła oczy.
- Muszę
przyznać, że jestem pod wrażeniem twoich umiejętności. Nie wiem, czy miałbym z
tobą jakiekolwiek szanse w długodystansowych biegach.
- Lubimy
się przekomarzać, co?
Dziewczyna
wytknęła język.
- Nicole?
Jego głos
przybrał nagle oficjalny ton.
- Tak?
- Dlaczego
nie powiedziałaś mi wcześniej, że jesteś siostrzenicą mojego…uhm…trenera.
- Dlaczego
nie powiedziałeś mi wcześniej o Sophie?
Wyrzuciła z
siebie.Mężczyzna zrobił zdezorientowaną minę.
- Masz
rację, nie mam prawa pytać.
- Nie o to
mi chodzi. Widzisz, pojawiłeś się moim życiu tak nagle, nie było czasu na
wytłumaczenia.
- Myślę to
samo. Kiedy zobaczyłem Cię na urodzinach Andy’ego coś we mnie pękło.
Dziewczyna
milczała, nie chcąc przerywać Uwe.
- Tamtej
nocy, jeśli mówimy o sprawach bardzo formalnie, nie byłem już z Sophie.
Oczywiście nie stawia mnie to w lepszym świetle, bo rozstaliśmy się kilka
godzin wcześniej, ale…
Kiedy Uwe
kończył swoją wypowiedź ,znaleźli się idealnie pod mieszkaniem Nicole.
- Dobranoc,
Ni…
- Spełniłbyś jeszcze jedno moje małe marzenie?Ciąg dalszy nastąpi :)
No nie, jak można przerywać w takim momencie? Przeczytałam wszystkie rozdziały i śmiało mogę powiedzieć, że masz talent do pisania. Bardzo podoba mi się jak wszystko opisujesz np. w poprzednim rozdziale zwykły deszcz przedstawiłaś w tak ładny sposób *o* Pomimo, że jestem fanka football'u to z piłką ręczną również dużo mnie łączy dlatego tematyka też przypadła mi do gustu. Twoje notki czyta się bardzo przyjemnie, nie przynudzasz nawet w najmniejszym stopniu. Do tego bardzo przejrzysty i czytelny wygląd bloga, nie razi w oczy, naprawdę bardzo ładny. Od teraz będę tutaj często zaglądać :) Życzę Ci dużo weny i czasu na pisanie. Pozdrawiam i bardzo dziękuję za miłe komentarze na moim blogu.
OdpowiedzUsuńŚwietne! Genialne! Co ja mogę gadać. Czekam na kolejne!;D
OdpowiedzUsuńkiedy znajdę wolną chwilę, zabiorę się za czytanie... :)
OdpowiedzUsuńna naszym blogu http://hope-love-truth.blogspot.com pojawił się drugi rozdział. Dopiero zaczęłyśmy pisać, może cię zainteresuję <3 prosimy o szczere komentarze. xx, - Aileen, Jullie, Sam ♥
Oj w takim momencie? No wez ;( Ale dobrze,bo jestem ciekawa czym będzie to małe marzenie. ;) Chyba wiem ale przekonam się jak dodasz następny post ;p
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Libster Award! :D
OdpowiedzUsuńWięcej informacji u mnie: http://i-love-you-vampire.blogspot.com/
Świetny rozdział :D
Cudowny rozdział. Przerwałaś w takim momencie, ze muszę szybko przeczytać następny rozdział. :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie. Brak mi słów, jak ty świetnie piszesz<3
OdpowiedzUsuń