poniedziałek, 21 stycznia 2013

Glisten.

          Samochód Christine zaparkował na parkingu przed apartamentem Nicole. Dziewczyna z gracją wysiadła z pojazdu, poprawiając przy tym nienaganną fryzurę. Kolejnym krokiem było poinformowanie przyjaciółki, że czeka na nią na dole. Z lakierowanej torebki Channel na złotym łańcuszku wyjęła telefon i wystukała znajomy numer.
- Masz dwie minuty, jestem na miejscu
Zakrzyknęła do słuchawki niezwykle pogodnym głosem, który potrafił wprawić w dobry nastrój nawet największego gbura.
- Tylko zawiążę sznurówki!
Zakomunikowała Nicole i bez słowa przerwała połączenie.
- Znowu te cholerne trampki.
Westchnęła Christine.
Obiecane dwie minuty później Nicole znalazła się dokładnie naprzeciw przyjaciółki, która przez chwilę bardzo intensywnie się w nią wpatrywała, co wprowadziło ją w zakłopotanie.
- Coś jest nie tak?
- O nie, wszystko w porządku. Nasze plany uległy po prostu lekkiej zmianie.
- To znaczy?
- Zdecydowanie potrzebnych jest Ci kilka nowych rzeczy w szafie. Nie mogę patrzeć już na te luźne sweterki, postrzępione szorty i trampki.
- Czepiasz się. To najwygodniejsza kombinacja do mojej pracy.
- Skończyłaś pracę dwie godziny temu, więc Twoje argumenty są kompletnie nie na miejscu. No dalej, ruszamy!
Nicole z nieco naburmuszoną miną wsiadła do samochodu i pozwoliła sobie na podziwianie mijanych krajobrazów w błogiej ciszy.
- Jeszcze chwila, a zapomniałabym o najważniejszym.
Christine przerwała nagle milczenie.
- Zaliczmy po drodze jeszcze fryzjera i manikiurzystkę?
Zapytała Nicole nadąsanym tonem.
- Nie tym razem, głuptasie. Chłopcy mają jutro wolne popołudnie, więc chciałabym, żebyś zjadła w naszym towarzystwie kolację. Co Ty na to?
- Mówiąc chłopcy, masz na myśli Patricka, tak?
- Niezupełnie. Uwe też się zjawi. Jest w końcu jego najlepszym przyjacielem.
- Uhm, muszę to przemyśleć.
- Daj spokój. Będziesz z nim musiała pracować przez cały nadchodzący sezon, więc pogodzenie się z obecną sytuacją w przyjaznych okolicznościach jest chyba dobra alternatywą, mylę się?
- Niestety masz rację.
Nicole westchnęła głęboko i oparła głowę o szybę samochodu.
- Oczywiście nie oddamy tej bitwy bez walki.
- Co masz na myśli?
- Chłopak spadnie z krzesła, kiedy Cię zobaczy, obiecuję. Niech wie, co stracił.
- Brzmi zachęcająco…

............................................................................................................................................................
Fragment dosyć krótki, ale stwierdziłam, że przyjemniej będzie się go czytało niż 100-stronicową litanię ;).

P.S. Dziękuję wszystkim za ciepłe słowa i komentarze - bardzo dużo dla mnie znaczą i napędzają do dalszego działania! 

5 komentarzy:

  1. Rozdział cudowny. Czekam na następny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. uu cudownie.. Oj zachęcająco. Tak się wczułam

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny rozdział. Czekam na nastepny. Zgadzam się z powyższymi komentarzami ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Ajjj, zapowiada się bardzo ciekawie:D
    czekam z niecierpliwością ;*

    OdpowiedzUsuń