Uwe obserwował wszystko przez
dokładnie wypolerowane okna. Zawsze był pedantem. Za swą małą obsesję na
punkcie czystości obwiniał zawsze przynależność narodową, która nie tylko pod
tym względem dawała mu o sobie znać.
- „Nicole.
Siostrzenica. Trener. Christie. Przyjaciółka”.
Powtarzał
te słowa niczym zaklęcie, które miało przynieść rozwiązanie jego problemu. Z
rozmyślań wytrącił go gwałtowny sygnał telefonu.
- „Dzięki
Bogu”.
Pomyślał.
- Tak,
słucham?
- Uwe, za
godzinę chcę Cię widzieć u siebie. Po drodze zahacz o Nicole. Jej samochód jest
u mechanika, a Christie nie chce, żeby tłukła się w swoich ‘nowych nabytkach’
komunikacją miejską.
Patrick
wygłosił dość długi komunikat przez słuchawkę i w milczeniu oczekiwał na
reakcję przyjaciela. Nie był pewny, czy podróż z Nicole była najlepszym
rozwiązaniem, ale Christine nie dawała w tej kwestii za wygraną i twardo
obstawała przy swoim.
-
Powinienem o czymś wiedzieć?
- Kolacja.
Dzisiaj.
Uwe
zamyślił się na chwilę, ale widział, że nie ma sensu wchodzić w polemikę z
przyjacielem. Z góry był skazany na porażkę.
- Rozumiem,
że uprzedziliście Nicole?
-
Niekoniecznie. Mógłbyś do niej zadzwonić.
Patrick
zwrócił się do Uwe proszącym tonem.
- Uhmm,
będziemy za godzinę.
- Czekamy.
Połączenie
się zerwało, chociaż Uwe błagał o każdą sekundę, która mogłaby go odwieść od
wykonania telefonu numer dwa. Serce biło mu jak oszalałe, a dłonie momentalnie
zaczęły się pocić.
- Nie
spieprz tego.
Powiedział
do siebie. W tym samym momencie po raz kolejny rozległ się dźwięk obwieszczający
przychodzące połączenie.
-
Zapomniałeś o czymś?
Uwe bez
namysłu odebrał telefon, pewny, że Patrick nie zdążył mu czegoś przekazać.
-
Chciałabym, ale niestety nie da się wymazać pewnych szczegółów z pamięci.
Łagodny
głos Nicole sprawił, że po ciele Uwe rozeszło się przyjemne ciepło.
- Jak
zwykle uprzejma.
- Jak
zwykle ironiczny.
Po obu
stronach na chwilę zapanowała cisza. W słuchawce słychać było tylko ich miarowe
oddechy, które zdradzały zdenerwowanie i podkreślały niezręczność sytuacji.
- Wpadnę po
Ciebie o ósmej. Może być?
Uwe nie
zapominał o misji wyznaczonej przez przyjaciela.
- A jeśli
powiem ósma osiem?
- Twoje
życzenie jest dla mnie rozkazem.
- Myślę, że
jesteś zbyt uległy. Ostatnio mówiłam o kontaktach ze sportowcami i od razu
dałeś się wmanewrować. Musisz podejmować trafniejsze decyzje, żeby potem nie
żałować.
Jej ton pozostawał niezmiennie pogodny i nie
zdradzał prawdziwych uczuć rozmówczyni.
- Jesteś
psychologiem, a wysnuwasz błędne wnioski.
- Z
pewnością znasz się lepiej na moim zawodzie.
Skomentowała,
przewracając oczami, czego mężczyzna nie mógł zobaczyć.
- Niczego
nie żałuję.
Wydukał po
chwili. Nicole nie usłyszała ostatnich słów Uwe, rozłączając się
niespodziewanie.
uwielbiam twojego blogaa noo<3
OdpowiedzUsuńczekaam na następny :)
www.jagodablog.blogspot.com obserwujemy? :)
OdpowiedzUsuńświetnyy... nie mogę się doczekać następnych postów.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
http://in-love-for-dreams.blogspot.com/
kocham, kocham, KOCHAM!;*
OdpowiedzUsuń