wtorek, 22 stycznia 2013

Inexplicable.

              W Mannheim zaczęło padać. Granatowe, gniewne niebo przesuwało się ociężale nad zdumionymi budynkami, oblewając je obficie srebrnymi, ciężkimi kroplami. Ulice w natychmiastowym tempie pokryły się sączącą się z chmur rosą. Pierwsze kałuże rozgościły się w zaskakująco szybkim tempie na chodnikach, zatapiając w smutnych szarościach każdy centymetr wolnej przestrzeni. Niespodziewana ulewa miała uciszyć codzienny zgiełk miasta, ale  mieszkańcy nie pozwolili nawet na chwilę pogrążyć się okolicy w śnie, ożywiając jej szare zaułki soczystymi kolorami parasoli i topornych kaloszy.
                Uwe obserwował wszystko przez dokładnie wypolerowane okna. Zawsze był pedantem. Za swą małą obsesję na punkcie czystości obwiniał zawsze przynależność narodową, która nie tylko pod tym względem dawała mu o sobie znać.
- „Nicole. Siostrzenica. Trener. Christie. Przyjaciółka”.
Powtarzał te słowa niczym zaklęcie, które miało przynieść rozwiązanie jego problemu. Z rozmyślań wytrącił go gwałtowny sygnał telefonu.
- „Dzięki Bogu”.
Pomyślał.
- Tak, słucham?
- Uwe, za godzinę chcę Cię widzieć u siebie. Po drodze zahacz o Nicole. Jej samochód jest u mechanika, a Christie nie chce, żeby tłukła się w swoich ‘nowych nabytkach’ komunikacją miejską.
Patrick wygłosił dość długi komunikat przez słuchawkę i w milczeniu oczekiwał na reakcję przyjaciela. Nie był pewny, czy podróż z Nicole była najlepszym rozwiązaniem, ale Christine nie dawała w tej kwestii za wygraną i twardo obstawała przy swoim.
- Powinienem o czymś wiedzieć?
- Kolacja. Dzisiaj.
Uwe zamyślił się na chwilę, ale widział, że nie ma sensu wchodzić w polemikę z przyjacielem. Z góry był skazany na porażkę.
- Rozumiem, że uprzedziliście Nicole?
- Niekoniecznie. Mógłbyś do niej zadzwonić.
Patrick zwrócił się do Uwe proszącym tonem.
- Uhmm, będziemy za godzinę.
- Czekamy.
Połączenie się zerwało, chociaż Uwe błagał o każdą sekundę, która mogłaby go odwieść od wykonania telefonu numer dwa. Serce biło mu jak oszalałe, a dłonie momentalnie zaczęły się pocić.
- Nie spieprz tego.
Powiedział do siebie. W tym samym momencie po raz kolejny rozległ się dźwięk obwieszczający przychodzące połączenie.
- Zapomniałeś o czymś?
Uwe bez namysłu odebrał telefon, pewny, że Patrick nie zdążył mu czegoś przekazać.
- Chciałabym, ale niestety nie da się wymazać pewnych szczegółów z pamięci.
Łagodny głos Nicole sprawił, że po ciele Uwe rozeszło się przyjemne ciepło.
- Jak zwykle uprzejma.
- Jak zwykle ironiczny.
Po obu stronach na chwilę zapanowała cisza. W słuchawce słychać było tylko ich miarowe oddechy, które zdradzały zdenerwowanie i podkreślały niezręczność sytuacji.
- Wpadnę po Ciebie o ósmej. Może być?
Uwe nie zapominał o misji wyznaczonej przez przyjaciela.
- A jeśli powiem ósma osiem?
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.
- Myślę, że jesteś zbyt uległy. Ostatnio mówiłam o kontaktach ze sportowcami i od razu dałeś się wmanewrować. Musisz podejmować trafniejsze decyzje, żeby potem nie żałować.
 Jej ton pozostawał niezmiennie pogodny i nie zdradzał prawdziwych uczuć rozmówczyni.
- Jesteś psychologiem, a wysnuwasz błędne wnioski.
- Z pewnością znasz się lepiej na moim zawodzie.
Skomentowała, przewracając oczami, czego mężczyzna nie mógł zobaczyć.
- Niczego nie żałuję.
Wydukał po chwili. Nicole nie usłyszała ostatnich słów Uwe, rozłączając się niespodziewanie. 

4 komentarze:

  1. uwielbiam twojego blogaa noo<3
    czekaam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. www.jagodablog.blogspot.com obserwujemy? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. świetnyy... nie mogę się doczekać następnych postów.
    Zapraszam do mnie:
    http://in-love-for-dreams.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń